Jedziemy na dwa tygodnie do dziadków. Bierzemy tylko najpotrzebniejsze rzeczy: dwie walizki i duża torba z ubraniami, łóżeczko turystyczne, wózek, plecaki, torba z laptopem oraz naszymi książkami, fotelik do karmienia, torba z zabawkami, rowerek i kilka mniejszych siatek i reklamówek, które można upchnąć w bagażniku w dziury pomiędzy większymi tobołami.

Kiedyś tak wyekwipowani ładowaliśmy się do Polo i wyglądaliśmy niczym peerelowska rodzina jadąca maluchem na wakacje. Teraz wrzucamy to do przestronnego bagażnika minivana i stwierdzamy, że niewiele nam trzeba aby i ten samochód zapełnić pod sam sufit. Minimalizm nie jest naszym atutem.

W ślad za afrykańskimi imigrantami przywędrowało do nas gorące, zwrotnikowe powietrze. Na szczęście działa klimatyzacja i podróżując nie czujemy się jak w piekarniku. Turlamy się jednak dość długo, odległość robi swoje, a i polskie drogi dokładają trochę od siebie. Za Szydłowcem koszmar kierowców, budowa nowej drogi. Prędkość na znakach 40 km/h w rzeczywistości niewiele większa. Dla nas to jednak atrakcja, bo co kilkaset metrów koparka i ciężarówki, czyli ostatnie „kółko zainteresowań” Młodego.

Niedługo potem czas zrobić przystanek. Na co dzień unikamy takich miejsc, ale wakacje rozluźniają zasady – zatrzymujemy się przy McDonaldzie. Młody zalicza swojego pierwszego fastfooda – frytki.

Jedziemy dalej, czekamy czy pojawią się jakieś sensacje żołądkowe. Ostatnio były, wspomogliśmy się w drodze powrotnej syropkiem i akupresurą, które zadziałały. Tym razem jedziemy bez syropu, który jest bardzo „niepapu”, ale bransoletki uciskowe nie przeszkadzają. Być może nawet działają, bo dojeżdżamy bez nieprzewidzianych przystanków. Nie będziemy sprawdzać, jak bardzo są skuteczne, na dłuższe trasy zakładamy, na krótszych obywamy się bez.

Docieramy wreszcie na miejsce, najchętniej nie wysiadalibyśmy z chłodnego wnętrza samochodu. Na szczęście można usiąść w cieniu pod drzewem (wprawdzie nie lipą) z czymś zimnym w szklance.

I na tym czas zakończyć wpis, żeby zimne się zbyt nie zagrzało.

Dodaj komentarz