Decyzja o zostaniu rodzicem nierozerwalnie wiąże się z decyzją o znacznym odchudzeniu portfela. Obecnie ilość wszystkich niezbędnych, nam i naszemu dziecku, do przeżycia rzeczy jest tak ogromna, że ciężko wyobrazić sobie, jakim cudem ludzkość dotrwała do dnia dzisiejszego nie mając do nich wcześniej dostępu. W długim spisie ułatwiających życie gadżetów czai się jednak spora ilość takich, które po pierwszym użyciu okazują się drogim (bo wszystko, co przeznaczone jest dla dzieci ma chore ceny) badziewiem.
Mało jest takich poradników, które ostrzegałyby przyszłych rodziców przed tymi „nieodzownymi” zakupami. Poniższą listę ciężko nazwać poradnikiem, ale może któryś z czytelników zaoszczędzi dzięki niej kilka złotych.
Zacznijmy od niedrapek (ok. 3 zł). Nibyrękawiczki dla noworodka, żeby w okresie, kiedy nie należy mu jeszcze obcinać paznokci, nie zrobił sobie krzywdy. Pierwsze, co usłyszeliśmy od położnej, to by mu ich nie zakładać, bo dziecko poznaje świat paluszkami, a pazurkami krzywdy sobie nie zrobi. Co racja to racja, w końcu z czasów przedniedrapkowych nie mamy na ulicach tłumu bezokich kalek. Wprawdzie bez niedrapek młody wyglądał jak na załączonym obrazku, ale żadne szramy mu nie zostały.
Rondo kąpielowe, czyli taki kulawy kapelusz (od ok. 20 zł). Cudo miało sprawić, że przy myciu głowy woda nie będzie maluchowi spływać na twarz. Pewnie by zadziałało, gdyby tylko maluch chciał się w tym kąpać. Młody nie przepada za czapkami, a co dopiero mówić o założeniu mu na głowę takiego ustrojstwa. Nie ma ronda, jest nauka jak trzymać głowę, żeby woda nie lała się do oczu i nosa.
Ostatnio widziałem w internecie jeszcze inny patent (ok. 53 zł), ale dla nieco starszych. Wygląda jak fragment rozbitego dzbanka. Trzyma się toto za uchwyt, przystawia dziecku do czoła i leje wodę, a ta ma spływać za uszy. Myślę, że nauka trzymania głowy przyniesie efekty, i w przyszłości obejdziemy się bez tego wynalazku.
Do lania wody są jeszcze specjalne kubeczki (ok.15 zł), takie z gumowym przodem, żeby się dopasował do kształtu czaszki naszego potomka. Póki co obywamy się bez tego gadżetu, a głowę spłukujemy prysznicem.
Smoczkopodobne gryzaki (od ok. 7 zł). Kupujemy je, bo mamy nadzieję, że dziecko polubi tak jak smoczek, i przy swędzących dziąsłach mu pomogą. Tyle tylko, że jak już dziecko polubi smoka i dostanie coś wyglądającego podobnie, ale smoczkiem nie będącego, to mu to nie spasuje. Lepiej kupić normalny wodny gryzak, a takie gadżety sobie darować.
Siatka do podawania dziecku owoców (ok. 11 zł). Znowu smoczkopodobny wygląd. Do siatki wkładamy np. kawałek banana i młode może sobie ciapolić, robiąc przy tym piure, którym się nie zadławi. Potraktowany tym wynalazkiem potomek cały się tylko upaprał, a potem zaczął gryźć plastik. Zamiast siatkosmoczka proponuję dać dziecku polizać kawałek owocu, a potem, gdy już pojawią się pierwsze zęby, dać kawałek do samodzielnego gryzienia pod nadzorem rodzica. Nauczy się gryźć i połykać, a do tego wymasuje sobie bolące dziąsła.
Specjalne pojemniczki do mrożenia zupek (ok. 50 zł). Nikt nie będzie przygotowywał mikroskopijnej ilości zupki dla malucha. Gotuje się więcej i mrozi w mniejszych porcjach. Jak już na wstępie napisałem, są do tego specjalne pojemniki. Rozsądni rodzice kupują jednak zwykłe pojemniki do robienia lodu i zamiast wody ładują tam papkowate zupki. Później, gdy mały podrośnie i pojedyncza porcja jest większa, znakomicie sprawdzają się pojemniki na mleko matki, które są o połowę tańsze.
Szybko licząc, nie kupując powyższych bubli możemy zaoszczędzić około 160 zł. Sto sześćdziesiąt złotych przyda się w każdej rodzinie i każdy ojciec będzie wiedział jak efektywniej i efektowniej je wydać. Na przykład metalowy, zdalnie sterowany helikopter możemy dostać już za 99 zł, miecz świetlny Luke Skywalker’a kupimy za 72 zł, zestaw popularnych klocków dla maluchów to wydatek zaledwie 61 zł.
Niech mamy teraz nie kręcą głowami i się tak nie uśmiechają. Zapytajcie swoje pociechy czy bardziej podoba im się rondo kąpielowe, czy klocki? Rondo (nie)przyda się tylko pociesze, a klockami może pobawić się cała rodzina :)