Pierwszy czerwca za pasem, rodzice zaczynają myśleć, co sprezentować pociechom. Dla nas to wciąż jeszcze może być zwykły dzień. Półtoraroczniak nie ma pojęcia o kalendarzu, świętach i rocznicach. Dzień dziecka będziemy tak obchodzić, jak nam będzie wygodnie i na jakie świętowanie pozwoli pogoda. To co wiemy na pewno, to to, że nie wybierzemy się w żadne z miejsc, do którego przy takich okazjach ciągną dzieciate rodziny. Mamy już za sobą doświadczenia z pierwszoczerwcowego zwiedzania ZOO.

W czasach jeszcze przed młodym, wybraliśmy się ze znajomą i jej małą córeczką do krakowskiego ogrodu zoologicznego. Była to bardzo nieprzemyślana decyzja. Parkingi pod bramą ZOO zapełniły się w błyskawicznym tempie. Dostępne były tylko miejsca na dwóch odległych parkingach, z których pod bramę zwiedzających woziły busy (lub można było urządzić sobie dłuuugi spacer). Przejazd busem, chociaż krótki, dawał niezapomniane przeżycia. Ścisk, tłum matek z dziećmi (często płaczącymi) na kolanach i tłum ojców ze złożonymi wózkami w przejściu. Do tego wszystkiego podgrzewające atmosferę słońce. Można oczywiście pojechać do Lasku Wolskiego autobusem MPK, ale to również oznacza „ciepłą i przytulną” atmosferę, a jazda trwa znacznie dłużej.

Kiedy wreszcie odstaliśmy swoje w kolejce do kasy i przekroczyliśmy bramy ogrodu, trafiliśmy do świata pełnego rodzin z dziećmi. Alejki były nimi zapchane, a barierki wybiegów szczelnie obsadzone przez dzieciarnię.

Ale przecież w takie dni chodzi o to, żeby dzieciakom było przyjemnie. Problem pojawia się, gdy nasz maluch jest zmęczony jazdą w ścisku i duchocie, i wszystkie atrakcje ma w głębokim poważaniu. Żeby jeszcze zasnął, ale gdzie tam, taki zmęczony maluch woli się drzeć na całe gardło. Taka też była pociecha, która nam towarzyszyła. Uciszała się tylko, gdy jadła jabłka przygotowane dla osiołków. Skutkiem tego osiołki musiały obejść się smakiem, a my zwiedzaliśmy ZOO w tempie ekspresowym. Żadne próby uciszenia albo zainteresowania małej zwierzątkami nie działały. Szybko skończyliśmy wycieczkę, wyszliśmy z ogrodu, i wtedy płacz przeszedł jak ręką odjął. Można było spokojnie zakończyć wycieczkę i wrócić (w ścisku i upale) do mieszkania.

Dlatego też nie planujemy z naszym młodym wypraw do ZOO i innych atrakcyjnych dla dzieci miejsc w takie święta spędów rodzinnych.